– Znów przybyło mi ciałka – pomyślałam smutno przed lustrem i… postanowiłam działać. Tym razem kompleksowo. Z pomocą przyszedł mi płocki oddział Naturhouse w Orlen Arenie oraz salon urody Abacosun. W ciągu trzech miesięcy mam pozbyć się nadmiaru kilogramów, polepszyć stan mojej skóry i nabrać nawyków zdrowego odżywiania. Zdecydowałam się opowiedzieć Wam o tym, mając nadzieję, że i Was zainspiruję do zadbania o zdrowie i jakość życia.
Ja i ruch
Moje życie od trzech tygodni wywrócone jest do góry nogami. A może… może właśnie dopiero od trzech tygodni jest uporządkowane?
Wstaję rano, pół godziny wcześniej niż zazwyczaj. Te pół godziny potrzebuję do przygotowania posiłków na cały dzień. Nie jest trudno, bo oprócz dni z dietą uderzeniową (o której za chwilę), wszystkie posiłki wyglądają podobnie.
Na śniadanie jem 2 kromki chleba razowego, zamiast masła używam twarożku naturalnego, do tego po plastrze wędliny z kurczaka i warzywa, jakie tylko chcę – może być pomidor, papryka, sałata, ogórek czy rzodkiewka. Po śniadaniu piję szklankę zielonej herbaty liściastej, a przed śniadaniem suplement Naturhouse, Levanat Plus fiolki. Drugie śniadanie i podwieczorek to małe opakowanie jogurtu naturalnego (albo kefir naturalny czy maślanka), do tego jakiś owoc (np. mandarynka, grapefruit, jabłko czy – rzadziej – banan) i 2 łyżki Fibroków, czyli suplementuNaturhouse, zawierającego dużo błonnika.
Obiad to najczęściej mięso kurczaka, indyka lub ryba duszone z warzywami, dwa razy w tygodniu dodaję do tego kaszę gryczaną lub ryż brązowy. Kolacja również składa się z białka i warzyw, tutaj jednak kombinuję z sałatkami ze świeżych warzyw i np. gotowanego jajka, mozarelli light, sera typu feta czy tuńczyka w sosie własnym. Przed kolacją również wypijam Levanat, a po posiłku zieloną liściastą herbatę. Co istotne, posiłki jem co trzy godziny, o czym przypominają mi budziki ustawione w komórce.
Czy jest trudno? Kompletnie nie. Fakt, że rano muszę poświęcić trochę czasu na przygotowanie 2 śniadania, obiadu i podwieczorku, które jem w pracy, ale to niewielki wysiłek. Wszystko pakuję w pudełeczka, a w pracy tylko odgrzewam (tzn. obiad oczywiście…). Teraz pani Ewa, dietetyk z Naturhouse, wprowadziła mi diety uderzeniowe, które trwają po 2 dni, więc skład posiłków jest nieco inny, ale schemat przygotowania ten sam. I, co fajne, obiad przygotowuję co dwa dni, bo porcja starcza mi na dwa posiłki.
Dużo gorszy jest mój chroniczny brak czasu na ćwiczenia. Przyznaję, że to moja pięta achillesowa – pracuję naprawdę dużo, często kosztem snu, i rzadko mam wolną chwilę. A jak już mam, to… łóżko jest tak wygodne rano…

Naturhouse – wizyta 3
Na pomiary po 3 tygodniach nowego odżywiania się, poszłam pełna obaw. “Kobiece” dni, rozpoczynające się przeziębienie i w trakcie składu gazety, co oznacza, że ilość snu zredukowana do minimum. Jak uświadomiła mnie pani Ewa, osoby, które nie śpią prawidłowo, czyli 8-9 godzin dziennie, mają dużo gorszy metabolizm i jest im trudniej schudnąć. Dietetyk dokładnie sprawdziła moje zapiski jedzeniowe, doradziła też co mogę zmienić, żeby zmniejszyć zakwaszenie organizmu.
Waga była jednak dla mnie łaskawa – każdy tydzień to ubytek jednego kilograma, co oznacza, że jest mnie mniej już o 3 kg. Fajnie spadają też obwody w talii i pośladkach, nieco gorzej w biodrach. Na przykład w talii mam mniej o 4 cm, a moja pupa zmalała o 7 cm. W nieco wolniejszym tempie spada moja tkanka tłuszczowa, jednak pani dietetyk stwierdziła, że to naturalne i… muszę po prostu więcej spać. Zmieniła mi też suplement, żeby oddziaływać na organizm nowymi substancjami biologicznie czynnymi, które zadziałają pobudzająco na metabolizm w kolejnym tygodniu diety, zaleciła również 2 razy po 2 dni diety uderzeniowej na tydzień.
– Jest ładnie, mamy po 3 tygodniach 3 kilogramy ubytku wagi, czyli maksymalną ilość, jaką założyliśmy – podsumowała Ewa Czaplińska, dietetyk Naturhouse. – Bardzo ładne tempo, które zależy od tego, jak bardzo pilnujemy diety, jaka jest częstotliwość posiłków, ile wody wypijamy. Widać więc, że Agnieszka trzyma się wytycznych, co daje efekt. I to mimo doświadczeń z różnymi dietami, które spowalniają procesy metaboliczne. Sądzę, że powinna być dumna z siebie, bo świetnie zarządza czasem i organizacją diety. A to naprawdę nie jest taka łatwa praca – dodała dietetyk.
Abacosun – wizyta 6
W Salonie Urody Abacosun, jak pamiętacie, dwa razy w tygodniu kosmetolog Paulina Matusiak “prasowała” mnie żelazkiem. Ale nie takim domowym, a specjalnym, antycellulitowym. Efekty na początku nieco mnie martwiły – moja skóra okazała się nadzwyczaj wrażliwa, co zaskutkowało dużymi siniakami i krwiakami, szczególnie na udach.
Teraz jednak przyzwyczaiłam się już do zabiegów, a gdy zasinienia zniknęły, ukazała się znacznie lepiej ukrwiona skóra, bardzo gładka, faktycznie jak wyprasowana. Nadal nie mogę powiedzieć, że jest to najprzyjemniejszy zabieg świata – gdy przyzwyczaję się już do mocy maszyny, pani Paulina zwiększa natężenie. – W ten sposób zabieg jest skuteczny, ponieważ skóra przyzwyczaja się do natężenia prądu i mocy pompy ssącej, musimy więc ją cały czas pobudzać – wyjaśniła.
W trzecim tygodniu do żelazka antycellulitowego kosmetolog Abacosun dołożyła zabieg chromorewitalizacji. – To zabieg miejscowy, specjalną głowicą, z miedzi oraz z bolcami wykonanymi z 24-karatowego złota. Umieszczona jest tu również lampa ledowa, którą możemy przestawiać na różne kolory, każdy z nich działa w inny sposób. My zadziałamy na redukcję cellulitu, więc użyjemy światła czerwonego. Będziemy go przykładać w konkretne miejsca, żeby pobudzić produkcję kolagenu – tłumaczyła pan Paulina.
Sam zabieg dla mnie był kompletnie bezbolesny, wręcz nieodczuwalny, chociaż niektóre osoby odczuwają przy nim dyskomfort. Głowicę w jednym miejscu można trzymać maksymalnie do minuty, w zależności od progu bólu. U mnie odczuwalny był ten zabieg jedynie na wewnętrznej stronie ud, ale i tam nie było to jakieś straszne odczucie. Albo… po zabiegu żelazkiem byłam już uodporniona

Na zakończenie przyszła pora na obejrzenie efektów. – Skóra stała się zdecydowanie gładsza, jaśniejsza i jędrniejsza – stwierdziła po dokładnym obejrzeniu skóry kosmetologAbacosun. – Rozstępy stały się znacznie płytsze i jaśniejsze. Zabieg działa też drenująco, dzięki czemu pozbywamy się nadmiaru wody, nogi nie powinny już puchnąć. Natomiast z tyłu mamy jeszcze cellulit, z którym musimy powalczyć. To będzie nasz cel na najbliższe tygodnie – podsumowała pani Paulina.
Trzymajcie kciuki, żeby dalej szło równie fajnie i… żebym znalazła czas na ruch. A może znacie jakieś fajne i nie obciążające czasowo ćwiczenia?
Tekst udostępniony dzięki uprzejmości Petronews.
Autor: Agnieszka Stachurska